niechce juz zyc, to zycie mnie meczy.
chce odejsc z tego swiata. moja dusza umiera,
ale ja niemoge odejsc z nia. musze zostac
na tej jasnej stronie mojego mojego zycia
musze ja ratowac.....
zawsze jest jakas nadzieja. ale czy w moim przypadku tez .....
w to watpie. no ale cuz, dla mnie juz niema nadzieji.
ja juz sie niezmienie, mnie nie da sie zmienic
jestem samotna, niechce innych ludzi niechce nowych ludzi w moi
zyciu .....
chce zeby to wszystko co przezylam do tej pory okazalo sie snem
a ja tak naprawde nie istnieje, obudze sie
jako zypelnie inna osoba,
ktora bedzie miala normalne zycie a ie takie jak ja teraz
nie cuje juz szczescia i radosci, nie cieszy mnie blask slonca
widze tylko smutek i cierpienie.
moje zycie niejest warte zadnego innego
.
a przyjazni nie mam w tych czasach przyjazn
niewiele znaczy, tak samo jak milosc ,
licza sie tylko piniadze i wladza....
moja nadzieja juz przeminala,
umarla, odeszla a ja razem z nia .....................
zegnam